Moje pierwsze dni we wrześniu – obserwacje i refleksje dotyczące małych przedszkolaków
Pierwsze dni wrześniowe są bardzo męczące dla pań z najmłodszych grup ale i nie tylko z tych najmłodszych. Dzieci, które po raz pierwszy przekroczyły próg przedszkola (a zawsze wcześniej trzymały się spódnicy mamusi) są bardzo płaczliwe, nerwowe, przewrażliwione. Ale i niektóre mamy wcale nie zachowują się lepiej, płaczą pod drzwiami tak samo jak ich dzieci. Rozumiemy to wszyscy ale każdy musi przez to przejść. Mamusie powinny potraktować chodzenie do przedszkola jako sprawę naturalną (łatwo się mówi!!)
-
Po odebraniu dziecka z przedszkola rodzice nie powinni omawiać jego zachowania przy nim samym. Gadanie typu „ Nie chciał jeść”, „beczał cały dzień”, narobił w majtki” odbija się negatywnie na dziecku.
-
Mamusie powinny zadbać o to, by ranne pożegnanie odbywało się bez pośpiechu. Nie należy jednak (pomimo różnych opinii) przedłużać samego momentu rozstania. Nasz pobyt w sali też nie zmienia sytuacji. Dziecko na chwilę uspokaja się, a gdy nie widzi mamy (bo już wyszła), zaczyna ponownie płakać. Robią to i inne dzieci, które dotychczas były spokojne. Lepszym rozwiązaniem jest pozostawienie dziecka pod opieką nauczycielki. Na pewno zainteresuje ona malca czymś ciekawym, zachęci do wspólnej zabawy. Często płaczące dziecko po kilku minutach oswaja się z otoczeniem i zaczyna „rozrabiać” o czym rodzice nie zdają sobie nawet sprawy i niepotrzebnie w domu lub w pracy się zamartwiają.
-
W swoim postępowaniu bądźcie mamy konsekwentne. Jeżeli decydujemy, że dziecko będziemy odbierać o godz. 13.00, to przestrzegajmy tego ustalenia. Nie wprowadzajmy zmian, zabierając je z przedszkola po obiedzie o 12.30, bo np. może to zrobić babcia, która akurat jest na urlopie. Dzieci bardzo przeżywają takie zmiany i w sytuacji, gdy muszą ponownie zostać do 13.00, płaczą, nie chcą jeść czy też bawić się. Ciągle wyglądają przez okno i pytają: „kiedy przyjdzie babcia”?
-
W sprawach jedzenia nie decydujmy za dziecko – „proszę nie dawać mojemu dziecku zupy mlecznej, jajek (itd.), bo nie lubi”. Jeżeli nie ma żadnych przeciwwskazań lekarskich dotyczących danej potrawy, spróbujmy zachęcić do jej zjadania. Rada dla rodziców, by zachęcali dzieci do wspólnego przygotowywania np. kolacji. Bardzo smakują dzieciom kanapki samodzielnie przez nie udekorowane ogórkiem, szczypiorkiem, rzodkiewką. Często też dzieci zapominają, że nie lubią czegoś i w towarzystwie rówieśników zjadają wszystko. Domagają się, by rodzice wykonywali podobne potrawy w domu.
-
Wszelkie wątpliwości związane z przystosowaniem dziecka wyjaśniajmy z nauczycielkami danej grupy. Pytajmy je nie tylko: „czy moje dziecko dzisiaj wszystko zjadło”, ale także o to, czy nawiązuje kontakt z rówieśnikami, czy radzi sobie z różnymi poleceniami, czy nie sprawia kłopotów wychowawczych.
-
Interesujmy się życiem w przedszkolu. Nie zastanawiajmy się tylko nad tym, „czy dzieci dostaną paczki od Mikołaja, czy też „jakie będą nagrody na zakończenie roku”. Jeżeli widzimy, że pobyt dziecka jest mało atrakcyjny – spróbujmy to zmienić, ofiarując swoją pomoc na przykład:
– w wykonywaniu drobnych prac użytecznych na rzecz przedszkola,
– w organizowaniu uroczystości („Spotkanie przy choince”, „Dzień Dziecka”),
– przynosząc różnorodne materiały do prac plastycznych, itd.
Nauczycielki na pewno nie odrzucą przedstawionych im pomysłów uatrakcyjnienia pobytu dziecka w przedszkolu.
Na podstawie artykułu „Przedszkole?” Bogusławy Węclewskiej, „Twoje dziecko” 4/1995